Castaneda Castaneda
2819
BLOG

Noam Chomsky jako kłamca oświęcimski

Castaneda Castaneda Polityka Obserwuj notkę 43

Noam Chomsky jest lewicowym odpowiednikiem Davida Irvinga czy Ernsta Zundela - trudno znaleźć zbrodnię komunistyczną, której by nie umniejszał, nie usprawiedliwiał i nie zwalał winy na Amerykę.

O ile jednak tamci dwaj miewają regularnie problemy z prawem, Chomsky uchodzi za autorytet nieskalany. Co więcej, wykształciła się liczna sekta jego apologetów, którzy uprawiają coś co można nazwać negacjonizmem negacjonizmu - zajmują się oni głoszeniem, że Chomsky nigdy nie zaprzeczał żadnym zbrodniom. Skróconą listę zarzutów wobec lewackiego mistrza można znaleźć na Wikipedii, ale nie zawiera ona konkretów. Przypomnijmy więc najbardziej rażący przypadek - wybielania przez Chomsky'ego reżimu Czerwonych Khmerów.

Na początek kilka faktów na temat historii Czerwonych Khmerów.

  • Na terenie Kambodży do dziś zidentyfikowano masowe mogiły zawierajace ok. 1,4 mln ciał osób zamordowanych przez komunistyczny reżim Pol Pota. Wartość ta stanowi najlepiej udokumentowany szacunek pomiędzy skrajnymi wartościami 850 tys. i 3 mln.
  • Rewolucja kambodżańska była unikalna pod wieloma względami - zarówno pod względem radykalizmu jak i krwiożerczości. Khmerzy znieśli pieniądz, wprowadzili nowomowę i przystąpili do wprowadzania totalnego, bezprecedensowego komunizmu rolniczego - cała ludność miejska została wygnana na wieś i zmuszona do niewolniczej pracy na roli.
  • Komuniści mordowali mieszkańców Kambodży na wiele sposobów - począwszy od masowych egzekucji, sztucznie wywoływanego głodu oraz pracy niewolniczej.

Nie są to informacje, które poznaliśmy dopiero po upadku reżimu - były one znane od dawna. W latach 1975-79 istniały liczne doniesienia o zbrodniach Czerwonych Khmerów pochodzące z zeznań obywateli państw zachodnich deportowanych z komunistycznej Kampuczy oraz kambodżańskich uciekinierów, którym udało się przeżyć i uciec za granicę. Noam Chomsky o tych doniesieniach doskonale wiedział -  analizował je później w swoich publikacjach (choć słowo "analizować" nie do końca oddaje to co z nimi robił).

W roku 1977 Noam Chomsky opublikował wraz niejakim Hermanem książkę "Distortions from the Fourth Hand", która w całości jest poświęcona dyskredytowaniu dowodów na zbrodnie Czerwonych Khmerów i wybielaniu tych ostatnich. Autorzy prawie dla każdego doniesienia stosowali następujący scenariusz zaprzeczania:

  • nie było żadnych zbrodni,
  • a nawet jeśli były to małe,
  • a nawet jeśli duże to winni są Amerykanie!

Przykład 1

Washington Post z 8 kwietnia 1977 opublikowała artykuł przedstawiający doniesienia o pracy niewolniczej i eksterminacji mieszkańców Phnom Penh. Artykuł był ilustrowany wywiezionymi nielegalnie z Kampuczy zdjęciami obozu pracy przymusowej. Na zdjęciu widać pola i uzbrojonych strażników. Niewolnicy pracują w polu ciągnąc pługi. Jeden z niewolników jest przywiązany do drzewa.

Chomsky i Herman poświęcają cały akapit na zaprzeczanie że zdjęcia przedstawiają kampuczański obóz koncentracyjny. Prezentują różne spiskowe teorie fałszestwa fotografii, włącznie z sugestią że zapewne została zrobiona w Tajlandii żeby oczernić partie socjalistów podczas tamtejszych wyborów.

Kolejny akapit zaczynają jednak (tradycyjnym) sformułowaniem "nawet jeśli te fotografie są prawdziwe" i przechodzą do argumentów zgoła groteskowych. Twierdzą manowicie że zapewne nie byli to żadni niewolnicy, tylko zwykli chłopi a pługi ciągną ręcznie tylko dlatego że... Amerykanie zbombardowali im woły i konie. A uzbrojeni strażnicy? No cóż, przezornie o nich nie wspominają. O przywiązanym do drzewa skazańcu także...

Ale co najistotniejsze Herman i Chomsky w ogóle nie odnoszą się do głównego zarzutu zaprezentowanego przez uchodźców w artykule - a mianowicie tego że cała populacja miasta Phnom Penh została zagnana do niewolniczej pracy na polach i masowo wymierała z braku jedzenia i wyczerpującej pracy, dokładnie tak jak więźniowie Auschwitz.

Wydaje się Chomsky i Herman nie mieli na to odpowiedzi, więc sprowadzili cały artykuł do jednego zdjęcia, którego autentyczność z marnym skutkiem starali się podważyć by w ten sposób podważyć wiarygodność całego artykułu. A co za tym idzie zwolnić z odpowiedzialności Czerwonych Khmerów.

Przykład 2

Na każdym kroku Herman i Chomsky starają się nachalnie pokazywać "jasne strony Khmerów". W jednym z akapitów opierają się na książce niejakiego Hildebranda i Portera, która wg nich "starannie dokumentuje niszczący wpływ Amerykanów i sukces kambodżańskich rewolucjonistów, którzy ich wypędzili oraz życzliwie opisuje ich programy i politykę, opierając się na licznych źródłach".

W rzeczywistości jedyne źródła w książce dotyczące okresu po rewolucji to oficjalne oświadczenia i dokumenty Czerwonych Khmerów. Trudno się więc dziwić, że są "życzliwe".

Jakby tego było mało Herman i Chomsky żalą się, że taka przychylna relacja jest ignorowana przez media. Trudno żeby było inaczej bo już wtedy miały one nauczkę z powtarzania prosowieckich łgarstw Waltera Duranty'ego i Jean-Paul Sartre'a.

I choć do informacji o zbrodniach podchodziły z ostrożnym zdumieniem (bo i faktycznie trudno było uwierzyć w takie zezwierzęcenie) to liczące się dzienniki odnosiły się do komunistycznej propagandy sceptycznie.

Przykład 3

Herman i Chomsky manipulują cytatami z wypowiedzi dziennikarzy Cezaux i Schanberg, którzy zostali w czasie rewolucji uwięzieni w ambasadzie francuskiej a potem wywiezieni pod konwojem przez Khmerów za granicę.

Część dziennikarzy powiedziała później , że trasa ich ewakuacji była poprowadzona tak, by nie widzieli setek rozkładających się w słońcu zwłok leżących na drodze "marszu śmierci" z Phnom Penh (które jednak niektórzy z nich widzieli wcześniej).

Chomsky i Herman jak tonący brzytwy uczepili się fragmentu tego zdania ("nie widzieli zwłok") i użyli tego jako argumentu że żadnych zwłok nie było, chociaż oryginalne znaczenie było całkowicie inne - takie że Khmerzy ukrywali przed dziennikarzami zwłoki zmieniając trasę, a dziennikarze mieli tego świadomość.

Dodatkowo Herman i Chomsky całkowicie pominęli wypowiedzi tych dziennikarzy, którzy jednak zwłoki na trasie ewakuacji widzieli wcześniej i z tego powodu o mało co stracili życia z rąk Khmerów.

Na bazie zmanipulowanego cytatu o braku zwłok na trasie podróży dziennikarzy Chomsky i Hermann naśmiewają się, że nie sprawdziły się czarne przepowiednie Zachodu o masakrach ("bloodbath"), które Khmerzy urządzą po rewolucji.

Ale już w momencie pisania książki było wiadomo że takie masakry istotnie się rozpoczęły niedługo po ewakuacji Francuzów - w ciągu 9 miesięcy zabito ponad 100 tys. cywilów "powiązanych ze starym systemem". Dokonywano tego na "polach śmierci" takich jak Choeung Ek, częściowo przy pomocy siekier, bo był deficyt na amunicję. O tym jednak Herman i Chomsky nie piszą, choć niemożliwe by tych doniesień nie znali (co udowodnimy dalej).

 
Przykład 4

W kolejnych akapitach Herman i Chomsky manipulują cytatami z wypowiedzi szwedzkiego dziennikarza Tolgravena oraz francuskiego pastora Engelmanna. Według Chomsky'ego obydwaj mieli zaprzeczać by widzieli jakieś zbrodnie. Engelmann miał powiedzieć że "nie był świadkiem żadnych okrucieństw", zaś Tolgraven miał "zaprzeczyć jakimolwiek masowym rozstrzelaniom".

Autorzy starają się stworzyć wrażenie że wypowiedzi te pochodzą od niezależnych świadków, którzy przebywali w Kambodży w opisywanym okresie. Chomsky i Herman nie podają jednak dosłownego brzmienia rzekomych wypowiedzi ani źródeł cytatów. I słusznie - bo gdyby podali to manipulacja wyszłaby na jaw!

Dziennikarz badający pisaninę Chomsky'ego zlokalizował w gazecie LA Times z maja 1975 jedną z wypowiedzi, którą posłużył się Chomsky. Oczywiście w oryginale miała one całkowicie inne znaczenie niż w wersji Chomsky'ego.

Po pierwsze, Tolgraven wracał na tej samej cieżarówce co Cezaux i Schanber, a więc po zmienionej przez Khmerów trasie "bez trupów".  Po drugie Tolgraven powiedział że "nie wierzy w masowe egzekucje" (a nie "zaprzeczył" by były one dokonywane), ale równocześnie potwierdził że Khmerzy na dużą skalę rozstrzeliwali cywili, którzy odmówili opuszczenia swoich domów. Ten fragment Chomsky i Herman pominęli! Musieli to zrobić świadomie, bo była to integralna część cytatu.

Chomsky i Herman pominęli także drugi cytat z tego samego akapitu w LA Times, w którym nie podany z nazwiska Francuz mówi o licznych zwłokach gnijących na ulicy, z których część nosiła ślady po kulach, część miała głowy roztrzaskane jakimś narzędziem, a część została pobita na śmierć.

Jak widać w imię idei Chomsky i Herman nie tylko manipulowali cytatami, ale i starannie je selekcjonowali, drwiąc sobie z czytelnika i z tysięcy ofiar komunistów.

Przykład 5

Szczytem manipulacji jest akapit, który stanowi chyba deklarację ideową osobistych przekonań Hermana i Chomsky'ego. W pozostałych stosują oni, zmanipulowane bo zmanipulowane, ale cytaty - ten zaś zawiera tylko syntetyczną prezentację zdumiewających tez "anonimowych ekspertów", podaną bez jakiegokolwiek materiału źródłowego co na kilometr zalatuje prywatna deklaracją ideową autorów.

Na wstępie Herman i Chomsky proszą o wybaczenie, że z powodu braku miejsca nie mogą podać konkretów. Dawszy sobie to rozgrzeszenie porzucają wszelkie hamulce i piszą o licznych "analizach wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy przestudiowali całość dostępnego materiału dowodowego i doszli do wniosku że egzekucje liczono co najwyżej w tysiącach, że miały miejsce w okolicach gdzie wpływ Khmerów był niewielki a do brutalnych zbrodni prowadziło niespotykane wzburzenie wśród chłopów, spowodowane ryzykiem głodu wynikającym z amerykańskiego niszczycielstwa i zabójstw. Raporty te podkreślają również wyjątkową brutalność obu stron wojny domowej (sprowokowanej przez atak Amerykanów) oraz że kolejne doniesienia o masowych egzekucjach były fałszywe".

Trudno o większe nagromadzenie kłamstw w jednym zdaniu! Rzekomy "brak miejsca" wcześniej nie przeszkadzał autorom książki prowadzić kilkustronicowych polemik z różnymi źródłami (jak z tym zdjęciem z Washington Post) a tutaj nagle przeszkadza im w podaniu konkretnych cytatów z konkretnych źródeł. Szkoda bo zawierają one szokująco nieprawdziwe tezy, które autorzy starają się przedstawić jako tezy bliżej nieokreślonych "ekspertów" by dodać im powagi:

  • rzekomo niewielka liczba egzekucji ("co najwyżej tysiące") - dziś wiemy o 1,3 mln trupów w masowych grobach,
  • rzekomy brak odpowiedzialności Khmerów za te egzekucje ("w okolicach gdzie wpływ Khmerów był niewielki") - dziś wiemy że obozy koncentracyjne jak Tuol Slengh i "pola śmierci" jak Choeung Ek były pod wyłączną kontrolą Khmerów),
  • rzekome "wzburzenie chłopów" stanowiące główną przyczynę tych mordów - już wtedy z oficjalnych wypowiedzi Khmerów było wiadomo że ideologia komunistyczna była jedyną motywacją mordów - a konkretnie "budowanie demokratycznej Kampuczy na całkowicie świeżych zasobach ludzkich" bez żadnych "naleciałości kolonialnych i imperialnych", które należało "wykorzenić", nie zważając na "jeńców" bo "milion ludzi wystarczy do odbudowy Nowej Kampuczy" (wypowiedź khmerskiego naczelnika Mongkolborey w kampuczańskiej rozgłośni, przetłumaczona przez Le Monde w 1975 roku).
  • doniesienia o masowych egzekucjach były rzekomo fałszywe - dziś, po ekshumacjach prowadzonych na "polach śmierci" wiemy że były prawdziwe

Chomsky jako kłamca oświęcimski 

Oczywiście, kłamstwa Chomsky'ego nie mają cech przestępstwa w rozumieniu polskiego kodeksu karnego, bo mówi on o zbrodniach nazistowskich lub komunistycznych popełnionych na obywatelach polskich, zaś w wersji europejskiej został przezornie ograniczony do zbrodni narodowych socjalistów. Porównajmy jednak te dwa zjawiska.

Negowanie europejskiego Holocaustu propagowane przez Irvinga i Zundela zawiera kilka podstawowych tez:

  • że Hitler nie wiedział nic o Holocauście,
  • że hitlerowskie "fabryki śmierci" nie mogły wymordować tylu ludzi ile wymordowały, więc fabryk tych nie było.

Za głoszenie takich poglądów zarówno Irving i Zundel spotykają się z masowym potępieniem mediów europejskich i są ścigani przez sądy (Irving w Austrii, Zundel w Kanadzie). Moim zdaniem słusznie ściga się Irvinga i Zundela - ale stosujmy  jedną miarę dla wszystkich!

Jak można bowiem wytłumaczyć fenomen Chomsky'ego, który pomimo głoszenia kłamstw jeszcze bardziej odrażających cieszy się nadal łaskawą przychylnością europejskich autorytetów lewicowych?

Chyba tylko tym, że krwawy los zgotowany dalekim mieszkańcom Kambodży przez Pol Pota, wychowanka paryskiej lewicy,  po prostu nikogo nie obchodzi. A przynajmniej nie na tyle, by stanowić przeszkodę w dążeniu do mrzonek, w których do "wolności i równości" dąży się za wszelką cenę - nawet cenę życia jednej czwartej populacji kraju - jak w Kambodży.

Fragmenty książki Hermana i Chomsky'ego za Jim.com.

Castaneda
O mnie Castaneda

Sól w nasze rany, cały wagon soli By nie powiedział kto, że go nie boli Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku By nie powiedział kto, że widzi jasno

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka