Castaneda Castaneda
860
BLOG

Komu wolno niszczyć przyrodę?

Castaneda Castaneda Polityka Obserwuj notkę 23

Przyrody nie wolno niszczyć. Kto niszczy, ten naraża się na medialną nagonkę. No chyba że jest wiceprezesem Agory, presezem ITI albo wiodącym salonowym publicystą. Wtedy można.

Mowa o Konstancinie, podwarszawskiej miejscowości licznie zamieszkiwanej przez krajowe elity salonowe. Kiedyś Konstancin był jedyną miejscowością uzdrowiskową na Mazowszu, dzisiaj zmienia się w betonową sypialnię dla moralnych autorytetów, które nia mają najmniejszych oporów przed niszczeniem przyrody.

Za moralnymi autorytetami przywędrowała do Konstancina ekologia. Cały Konstancin moralnie wspierał walkę o Rospudę kupując co rano Gazetę Wyborczą, czytając z wypiekami na twarzy Wajraka i oburzając się na reżim, chcący postawić brudną autostradę.

Zaraz potem autorytety moralne wsiadały do helikopterów i awionetek, startujących z nielegalnego (sic!) lotniska we wsi Gassy pod Konstancinem. W chwili obecnej to "lotnisko" (w rzeczywistości zwykła łąka) obsługuje codziennie kilkanaście lotów bez żadnej kontroli, a samoloty są po prostu przetaczane przez biegnącą obok szosę.

"Lotnisko" w Gassach jest leży na terenie objętym programem Natura 2000 (tym, na który powoływano się w Rospudzie) ze względu na ochronę ptaków. I co? I nic.

Niemczycki (wiceprezes Agory) i Wejchert (prezes ITI), najbardziej aktywni klienci "lotniska", zanim wsiądą do helikopterów mogą posłuchać szczebiotu ptaków. Potem pilot włącza silniki, które napierdalają tak że słychać je w promieniu kilometra.

Adam Wajrak się w te okolice nie zapuszcza, bo jak mógłby napisać o swoim szefie, że narusza obszar chroniony kilka razy dziennie lądując tam helikopterem? I to nielegalnie. Policja, miejscowe władze nic nie widzą.

W weekendy, gdy moralne autorytety odpoczywają, na chronionych terenach można je zobaczyć jak ryją terenówkami i quadami łąki oraz torfowiska. Ryczenie silników też słychać na wiele kilometrów w okolicy, o czym piszą na forum mieszkańcy:

Niestety i ptaszki i bobry nie maja spokoju, bo strasza nie tylko terenówki, ale nisko nad woda latajace samoloty -kukuruźniki chyba, bo takie głosne.

No, tak, ptaszki (i nie tylko) są dręczone także przez samoloty. Pewnie jakieś "światowe" i to dobrze zsynchronizowane z poprzednim systemem urządziły tam lotnisko, bo burczy, furczy, zgrzyta, chrobocze nad Wisłą, a ekolodzy domagają się jedynie segregacji śmieci... A lotnisko jakoś nikomu (poza ptaszkami) nie przeszkadza. Ale Walter i Kulczyk w gminnym lesie też nikomu nie przeszkadzają - bo to "wielcy obywatele" Konstancina. Pewnie lotnisko również w posiadaniu "szacownego opywatela". 

Torfowiska w ogóle nie mają szczęścia do autorytetów moralnych. W Konstancinie grupa inwestorów najpierw chciała przejąć od SGGW tzw. "łąki obornickie" z pomocą rządów SLD, które odpowiednią ustawę przepchnęły w takiej formie, by zaczęła obowiązywać po jednym dniu a nie po zwyczajowych 14-tu. Nie udało się, bo zaprotestowali okoliczni mieszkańcy a po wygranej PiS w 2005 przekręty stały się trudniejsze.

Mniej szczęścia miało leżące na terenie WOCK (Warszawski Obszar Chronionego Krajobrazu) torfowisko, które kupiła Polka z australijskim paszportem, bliska znajoma lokalnych elit. Decyzją gminy zezwolono na budowę "niewielkich zabudowań służących turystyce", a tymczasem pani Hinckfuss od 2006 roku buduje tam olbrzymi pałac, zasypując jeziorka, osuszając torfowiska i wycinając drzewa.

Gdzie są ekolodzy i media? Dlaczego nie podnoszą larum gdy lokalny biznesmen wybudował wytwórnię asfaltu tuż za murem szkoły podstawowej i przy parku zdrojowym? Dlaczego milczeli gdy firma sponsorująca kampanię prezydencką Marka Borowskiego naruszyła warunki zabudowy? Dlaczego nie widzimy w telewizji dramatycznych protestów zwykłych mieszkańców Konstancina?

Otóż Konstancin dla ekologów stał się czarną dziurą, a dla mediów tematem zakazanym. Mieszka tam bowiem połowa salonowej warszawki, która niejednokrotnie jest bezpośrednio zaangażowana w niszczenie uzdrowiska - np. jednym z udziałowców w sprawie "łąk obornickich" był Dariusz Rossati. O  wiceprezesie Agory i prezesie ITI już pisałem.

W sprawie milczy Adam Wajrak, pomimo że sprawa była sygnalizowana w komentarzach na jego blogu. Na forum Konstancina udziela się jakiś ekolog, rowerzysta i współtwórca "Masy Krytycznej" - ale tematu "lotniska" przezornie unika. To samo na Indymediach, czy na forum Zielonych. Zero zainteresowania, nabrali wody w usta i udają że Konstancina nie ma.

Jedyną gazetą, która ten temat poruszyła jest Gazeta Polska z 3 października 2007, która na stronie 12 opublikowała obszerny artykuł pt. "Śmierć uzdrowiska". Poza tym

Castaneda
O mnie Castaneda

Sól w nasze rany, cały wagon soli By nie powiedział kto, że go nie boli Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku By nie powiedział kto, że widzi jasno

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka